czwartek, 19 maja 2011

The Slew - 100%

Uwaga! Uwaga! Achtung! Achtung!

     Proszę przygotować uszy na brzmienie bardzo nietypowe, orginalne, łączące w sobie dwa gatunki muzyki tworząc jeden wspaniały. Jeśli lubicie Rage Against The Machine, to zapraszam do przeczytania poniższej recencji. Gorąco zapraszam.

     Zespół The Slew tworzy grupa dwóch DJów(Kid Koala, Dynomite D) oraz dwóch byłych członków zespołu Wolfmother(Chris Ross, Myles Haskett). Poznali się przy produkcji soundtracku do filmu Jaya Rowlandsa. Niestety film nigdy nie ujrzał światła dziennego. Muzycy postanowili jednak dalej tworzyć muzykę. Współpraca zaowocowała wydaniem płyty 100% w roku 2009. 
     Album jest bardzo dojrzałym dziełem, które tworzy zwartą jedność. Od pierwszej do ostatniej piosenki towarzyszy cięgłe wrażenie, że wkroczyliśmy w zupełnie inny świat muzyki. Jeżeli ktoś nie znał wcześniej Rage Against The Machine to z pewnością powie, że właśnie urodził się na nowo. Wspaniały bas Chrisa Rossa, niekiedy mocne a czasem delikatne brzmienie perkusji oraz wspaniale dopracowane beaty stworzone przez dwóch DJów pozwalają odkryć na nowo rap rock.
     Dla tych, którzy przesłuchają tę płytę mam jedno ważne przesłanie. Choćbyście starali się nie wracać do tych 10 utworów, to gwarantuję, że wam się to nie uda. Już na samym wstępie tytułowa piosenka potrafi powalić na kolana dowolnego słuchacza. Nawet takiego, który nigdy wcześniej nie lubił gitarowych brzmień. Natomiast im dalej zagłębimy się w dźwięki kolejnych utworów... tym więcej przyjemności dla naszych uszu. Mój znajomy powiedział, że przy takiej muzyce mógłby wsiąść do czarnego kabrioleta, rozkręcić głośniki do granic i wolno jechać przez miasto. Gdy usłyszał piosenkę Robbing Banks (Doin' Time) już wiedział gdzie tym kabrioletem by pojechał. Sam chętnie bym się z nim zabrał byle tylko móc posłuchać The Slew. 
     Dla wielbicieli nieco wolniejszych rytmów polecam przeskoczyć do piosenek The Grinder oraz Shackled Soul. Są to typowe kawałki, które umożliwiają  muzykom nabrać trochę sił podczas koncertu. Wszystko po to by spożytkować te siły w dalszej części przedstawienia. Mogę zapewnić, że koncerty zepołu The Slew są nie gorsze niż nagrana przez nich płyta.
     Końcowe dwa utwory są zachowane dla bardzo stanowczego brzmienia, przy którym każdy mężczyzna może poczuć się o wiele silniejszym niż na co dzień. Już sam tytuł Battle Of Haeven And Hell może unieść nas na wyżyny męskości. Piosenka ta jest dużym popisem Kida Koali, który dużo dobrego zostawił sobie na koniec.
     Płyta jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem w obecnych czasach. Miło jest posłuchać czegoś stanowczego i wkraczającego na nowo na szlaki otwarte przez Rage Against The Machine.






Ocena płyty:
Wokal: 7/10
Brzmienie: 10/10
Orginalność: 10/10

Ocena końcowa: 9.0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz